Katarzyna Masin - archeolog, autor filmów dokumentalnych



Artykuły.

  • Archeologiczna podróż do Peru
  • Pachacamac
  • Chancay
  • Geoglify
  • Nasca
  • Śladami Inków
  • Cuzco
  • Pisac
  • Ollantaytambo
  • Sacsayhuaman
  • Kenko
  • Tambo Machay
  • Machu Picchu



    Geoglify

       Z Chancay, pojechałam główną autostradą Panamericana do następnego celu mojej wyprawy Nasca. Aby się tam dostać wybrałam popularny środek komunikacji w Peru - autobus.
    Dzięki temu podziwiałam surowe wybrzeże Oceanu Spokojnego i nadbrzeżną pustynię oraz miałam możliwość odpocząć po wrażeniach jakie dostarczyło mi przebywanie wśród ruin Chancay.
    Taka podróż pozwoliła mi lepiej poznać Peru, gdzie współczesne życie i odległy starożytny świat mieszają się i splatają w jedność. Bo przecież jego mieszkańcy to w większości potomkowie dawno już nie istniejących kultur.

       Po paru godzinach podróży docieram na lotnisko, gdzie za 50 dolarów mam przelecieć awionetką nad słynnymi geoglifami.

       Odkryto je na początku XX wieku na pustynnym płaskowyżu w pobliżu doliny Ingenio. Odtąd wielkie rysunki naziemne - geoglify - stały się jedną z największych archeologicznych zagadek Peru.

       Różne są koncepcje na temat funkcji i wieku tych starożytnych rysunków. Wiadomo, że rysunki wytyczano kopiąc głębokie na 30 do 38 cm rowki, w białym, piaszczystym podłożu rozgarniając ciemne kamienie na jej powierzchni. Suchy klimat i bardzo rzadkie deszcze sprawiły, że geoglify występują w nie zmienionej formie od wielu stuleci.

       Ilu? Zdania są podzielone: większość archeologów uważa, że pierwsze rysunki powstały już w połowie pierwszego tysiąclecia przed naszą erą a twórcami najbardziej monumentalnych geoglifów była ludność kultury Nasca,

       Polski geolog dr Jerzy Grodzicki twierdził, że na ukształtowanie powierzchni, na której wykonano geoglify wpłynęły katastroficzne powodzie błotne spowodowane słynnym zjawiskiem El Nino, czyli katastroficznymi opadami deszczu zdarzającymi się co pewien czas na tych pustynnych terenach. Ostatni z nich miał miejsce między 7 a 10 wiekiem naszej ery.
    Skoro geoglify wytyczano na wyschniętych pokładach tego błotnego potopu, muszą więc być od niego późniejsze, powstałyby zatem zaledwie parę wieków przed przybyciem Europejczyków.

       Naukowcy do tej pory nie znaleźli odpowiedzi na temat funkcji tych ogromnych rysunków.
    Niektórzy twierdzą, że geoglify były dawnymi drogami ceremonialnymi, po których poruszali się starożytni Peruwiańczycy tańcząc ku czci bogów.
    Kolejną hipotezę szeroko rozpowszechniła nieżyjącą już badaczka Marie Reiche, która twierdziła, że różne formy geometryczne i przedstawienia zwierząt jak małpa ze spiralnie skręconym ogonem czy święty ptak koliber to gigantyczny kalendarz astronomiczny.
    Do tej pory mimo wielu koncepcji interpretacja oraz wiek geoglifów pozostaje nadal tajemnicą i czeka na swoje rozwiązanie.

       W trakcie lotu podziwiałam z jaką niesamowitą precyzją wykonano te monumentalne rysunków. Różnorodne linie i figury geometryczne, które przecinają cały płaskowyż wyglądają jak pasy startowe lotniska. Niektóre z tych prostokątów i trójkątów mają nawet 800 m. długości a linie po kilka kilometrów.

       Z samolotu doskonale było widać na zboczu góry najbardziej zagadkowy rysunek na płaskowyżu popularnie nazywany "Astronautą". Ta postać, w dziwacznym kulistym hełmie na głowie to jeden z nielicznych ludzkich wizerunków wśród geoglifów Nazca

       Przez cały płaskowyż przebiega z północy na południe autostrada Pan-Americana. Przecina ona często niewidoczne z ziemi geoglify.
    Przelot nad geoglifami to niezapomniane przeżycie.



    © Katarzyna Masin 2008 / Wszelkie prawa zastrzeżone